Człowiek uwrażliwiony na biedę
innych skłania się ku „jałmużnie”. Czym ona jest w swojej istocie? Otóż, mając
środki na zaspakajanie swoich potrzeb odejmujemy z tych środków pewną część,
aby się nią „podzielić” z potrzebującym. Wynik tej „transakcji” jest dla nas
ujemny, ponieważ straciliśmy część środków na zaspokojenie własnych potrzeb. Ja
to nazywam „wyrzeczeniem”. Do takiego „wyrzeczenia „ nawołują wszystkie
religie. Dlaczego?
Ponieważ w bardzo łatwy sposób
kapłan staje się „osobą w potrzebie”, bo przecież nie pracuje zarobkowo na
swoje utrzymanie, gdyby nie dary od „wiernych” nie miał by, za co żyć. Jak
widać „jałmużna” służy do tego, aby wykorzystywać innych do zaspakajania swoich
potrzeb. Ktoś może nazywać to „dzieleniem się”, ale czy jest to uprawnione? Dla
mnie dzielić się, znaczy mieć wspólną własność i w tej „wspólnocie” zaspakajać
wszystkie potrzeby wszystkich członków tej „wspólnoty”. Ktoś powie, że to
„komunizm”. Wyjaśniam, że komunizm opierał się na zasadzie „wszystkim po
równo”. Ja mówię o „komunie”, w której każdy realizuje się wedle własnych
zdolności i potrzeb, ale ze wspólnym finansowaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz