Każdy nowy dzień w życiu
człowieka jest osadzony na pragnieniu dobrego przeżywania. Zawsze wiemy, co
musimy zrobić, co chcielibyśmy jeszcze zrobić, aby to nasze życie było bliższe
spełnienia. Jednak w tym wszystkim brakuje pewnej refleksji nad korzyściami lub
stratami wynikającymi z naszego działania. Okazuje się bowiem, że żeby zrobić
dwa kroki wprzód trzeba najpierw zrobić jeden krok w tył, czyli zastanowić się,
czy to co zrobiłem przyniosło dobry skutek, czy nie. Bez tej refleksji bazujemy
na tezie, że nadzieja umiera ostatnia. Ale czy tak rzeczywiście jest? W tym
twierdzeniu dostrzegam brak ciągu logicznego, który opiera się na naturalnym
przedłużaniu gatunku. Jeżeli człowiek umiera, ale za raz narodzi się dwóch
następnych, to gdzie tu można dostrzec „śmierć” nadziei? Żyjemy w kontekście
tak postawionej tezy, tzn. „nadzieja umiera ostatnia”, ponieważ nie dostrzegamy
w nadziei „wartości”. A nadzieja jest „wartością”, gdy naszym życiem zapewnimy
jej „nieśmiertelność”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz