JEZUS GENIUSZEM.

Jezus z Nazaretu jest najbardziej znaną postacią w historii człowieka. Wiele już o Nim napisano, dobrze i źle. Ja również chcę dołączyć do tych wszystkich, którzy rozważali i rozważają fenomen tej postaci. Lecz moja interpretacja osoby Jezusa może wszystkich bardzo zaskoczyć.
Większość informacji na temat Jezusa z Nazaretu czerpiemy z tekstów Nowego Testamentu, ale ja odkryłem, że te teksty są świadomym zniekształceniem prawdziwego nauczania tego, jak dla mnie, Geniusza. swoich czasów. Krok po kroku postaram się odsłonić to co odkryłem i pisząc o tym chcę poddać to rozważaniom wszystkich Czytelników.

Na samym wstępie pragnę zaznaczyć, że postrzegam Jezusa z Nazaretu jako człowieka, który posiadał niesamowity dar obserwacji, analizy i wyciągania wniosków w odniesieniu do otaczającej Go rzeczywistości. Pod tym względem uważam, że po pierwsze, skumulował wiedzę ludzką tamtych czasów, a po drugie, swoją ideą świata dał podwaliny do rozumienia zmieniającej się rzeczywistości.
Jestem przekonany, że Jezus nigdy nie ogłosił się "synem bożym", jeżeli już, to powołał się na ideę mesjańską, zawartą w proroctwie Daniela, choć całkiem inaczej tę ideę pojmował. Istotnym zapisem, a tak naprawdę, to brak zapisu w ewangeliach jest to, że nie wiemy co robił Jezus pomiędzy 12 a 30 rokiem życia. Uważam, że jest to najważniejszy okres w życiu Jezusa, który rozpoczął wędrówkę po ówczesnym świecie, aby w miarę obiektywnie przeanalizować rzeczywistość i człowieka w tej rzeczywistości. Po powrocie do Judei zaczął głosić wnioski, do jakich doszedł w czasie swoich podróży. O tych wnioskach będę pisał w następnych akapitach.

Fundamentalnym wnioskiem, do jakiego doszedł Jezus w czasie swoich podróży, było to, że zaobserwował różnorodność, jaka istniała w różnych zakątkach ówczesnego świata i podejście do niego żyjących tam ludzi. Myślę, że Jezus spostrzegł, że współcześni mu ludzie niejako zamknięci w swoim najbliższym środowisku, świat postrzegali różnie, ale cechą wspólną było podejście do kwestii życia. Mimo, że Jezus poznał idee różnych bogów i form ich kultu, zauważył, że to wszystko obracało się wokół człowieka, jako jednostki powołanej do "ogarnięcia" wszystkiego. Wtedy to, Jezus sformułował ideę Prawdy, którą odkrył w sobie przez pryzmat otoczenia. Przyjął podstawowe założenie, że żeby żyć w Prawdzie trzeba dążyć do ogólnej symbiozy życia , tak aby materia nieożywiona i materia ożywiona, i człowiek tworzyli jedną, spójną harmonię. Wtedy świat będzie "doskonały" i tę "doskonałość" rozumiał w idei "boga".

Jezusowi nie było łatwo głosić swojej idei tak w prost, dlatego, jak sądzę, przyjął formę, jaką, jako pierwszy zastosował Heraklit 2 500 lat przed Jezusem. Były to przypowieści, w których Heraklit zawierał sedno swoich tez, z których najważniejszą była ta, że "wszystko płynie", czyli wszystko podlega zmianom. Jezus wprowadził pewną różnicę, otóż, Heraklit tylko nielicznych wprowadzał w tajniki swoich tez, Jezus rozpoczął "powszechne" nauczanie i przy jego pomocy zaczął gromadzić wokół siebie tłumy. Dlatego też, Nowy Testament liczy tak wiele przypowieści Jezusa, lecz w pewnym momencie historii pierwszych chrześcijan biskupi wykorzystali ten fakt przeciwko wiernym. Sens przypowieści leży w jej odpowiedniej interpretacji, lecz prawie wszystkie swoje przypowieści Jezus wyjaśniał swoim uczniom, i tu przyszli biskupi mieli pewien problem, ale i na to znaleźli sposób, ponieważ w ewangeliach zapisana jest jedna przypowieść, której Jezus nie wyjaśnił. Ten fakt stał się podwaliną do zmanipulowania nauk Jezusa pod kątem przejęcia przez biskupów władzy w ówczesnym świecie. O jakiej przypowieści jest tu mowa? O tym w następnym akapicie.

 Podstawą do całkowitej zmiany interpretacji nauczana Jezusa stała się przypowieść o talentach.
Przypowieść o talentach znajduje się dwa razy w ewangeliach, w ewangelii Mateusza (Mt 25,14-30) oraz w ewangelii Łukasza (Łk 19,12-27) i jest jedyną przypowieścią, której Jezus nie wyjaśnia swoim uczniom. Dlaczego? Otóż, podwójny zapis tej przypowieści wskazuje na to, że jest bardzo istotna w całym nauczaniu Jezusa, natomiast fakt braku wyjaśnienia mówi nam, że Jezus w najważniejszej kwestii zostawia wybór człowiekowi. Człowiek sam powinien postarać się zrozumieć, wyciągnąć wnioski i na ich podstawie dokonać wyboru.
Co mówi przypowieść? Otóż, pan udaje się w podróż i przywołuje swoje sługi, aby na czas jego nieobecności rozporządzali jego majątkiem. Jeden dostaje 5 talentów, drugi 3 talenty a trzeci 1 talent. Ci, którzy dostali 5 i 3 talenty zaczęli obracać tymi pieniędzmi tak, że ten, co miał 5 zyskał drugie 5, ten co miał 3 zyskał drugie 3, a ten co dostał 1 ze strachu przed panem zakopał ten talent. Kiedy pan wrócił z podróży przywołał swoje sługi, by się rozliczyć. Ci, którzy oddali panu talenty z zyskiem zostali przez pana pochwaleni, a kiedy przyszedł ten z jednym talentem powiedział panu, że ukrył go ze strachu przed nim bo jest zły. Pan mu odpowiedział, że jeżeli uważa, że jest zły, to niech odejdzie precz w otchłań, gdzie jest "płacz i zgrzytanie zębami".
Co zrobili biskupi po śmierci ostatniego naocznego świadka nauczania Jezusa, czyli Jana? Otóż, wykorzystali tę przypowieść do tego, aby się wcielić w postać pana i spowodować, żeby ludzie tak jak ten sługa, zaczęli się go bać, bo płacz i zgrzytanie zębami są synonimem strachu. I tak rozpoczął się proces budowania systemu opartego na strachu, który ma doprowadzić do całkowitego podporządkowania sobie człowieka, czyli władzy absolutnej.
Jeżeli Jezus tą przypowieścią daje człowiekowi wybór, to ja postanowiłem dogłębnie przeanalizować jej treść. I co odkryłem? Otóż przypowieść mówi o trzech sługach. A ilu uznało, że pan jest zły? Jeden, czyli mamy tu świadectwo jednego przeciw dwojgu. I w tym kryje się cała istota. Biskupi uznali, że ludzie uwierzą temu jednemu słudze i wszystko będzie się opierać na fałszywym świadectwie przeciw bliźniemu swemu. Zauważmy, czego doświadczamy po prawie 2 000 lat? Cała nasza rzeczywistość opiera się na kłamstwie.
A wystarczy przyjąć świadectwo tych dwóch pozostałych sług, czyli uznać, że pan jest dobry i sprawiedliwy, który za fałszywe świadectwo ukarał swego sługę. Karą nie jest jednak strach przed panem tylko strach przed stworzoną abstrakcją zła, jaka zrodziła się w głowie sługi. Ale zauważmy, jeżeli uznamy, że pan jest dobry, to Jezus wyjaśnia tę dobroć w kolejnej przypowieści o synu marnotrawnym, w której Jezus ukazuje dobro ojca w akcie wybaczenia swojemu synowi. Ale, kiedy ojciec mógł wybaczyć synowi? Wtedy, gdy ten zrozumiał swój błąd i poprosił o przebaczenie, i ojciec (dobry pan) wybaczył mu.
Jak widać z powyższego biskupi świadomie zmienili znaczenie tej przypowieści, aby zgodnie ze swoimi założeniami rozpocząć podbój "ludzkich dusz" do osiągania swoich partykularnych korzyści. W następnym akapicie odniosę się do kolejnej manipulacji tekstem pisma św.


Dowodem na poparcie fałszywej interpretacji nowego testamentu jest oto ten przykład: w scenie z ogrodu oliwnego, jaką opisuje ewangelia czytamy, że Jezus modli się do boga tymi słowami: ojcze, jeśli to możliwe oddal ode mnie ten kielich. Kościół interpretuje te słowa jako zapowiedź cierpienia Jezusa, ukazując jego chwilę słabości. Ja uważam, a na co wskazują następne treści, że jest to specjalnie ukierunkowana interpretacja, by ludzie uważali, że naśladowanie Jezusa jest związane z cierpieniem, czyli nasze życie, to tak naprawdę jedno, wielkie cierpienie. Proszę, jaka jest obecna rzeczywistość? Taka, jaką założył sobie kościół.

Jak powinniśmy odnieść się do słów Jezusa? Otóż, w tamtych czasach kielich nie był symbmolem cierpienia, tylko władzy. To władcy spożywali wino z kielichów. I taki jest sens prośby Jezusa do boga, aby oddalił od niego pokusę władzy. Dlaczego? Jezus wiedział, że stanie przed Piłatem i obawiał się, że jeżeli nie zrozumie sensu jego nauczania może mu zaproponować przejęcie władzy w Judei. Jezus wiedział, że pomiędzy Piłatem a Kajfaszem istniał układ, który miał na celu zachować status qvo, czyli Rzym nie będzie prześladował Żydów a Żydzi nie będą się buntować przeciwko Rzymowi, dlatego też postawienie Jezusa przed sądem, Piłat zrozumiał jako próbę zapobieżenia buntowi. Jednak gdy Jezus stanął przed Piłatem starszyzna oskarżyła go o to, że głosi, że jest królem żydowskim. Piłat więc zapytał wprost Jezusa, czy tak jest? Jezus musiał być wierny swoim naukom, w których inaczej postrzegał władzę, to znaczy jako służbę, dlatego odpowiedział: tak, jestem królem żydowskim, po czym za chwilę dodał, że po to się narodził, aby dać świadectwo prawdzie. Piłat na te słowa odpowiedział pytaniem: a cóż to jest prawda? Zrozumiał, że Kajfasz chce wykorzystać go do własnych porachunków z Jezusem i w tym momencie zaczął rozumieć naukę Jezusa. Dlatego umył ręce twierdząc, że nie znajduje w nim winy. Zgodnie z tradycją Piłat na święto paschy uwalniał jednego skazańca. Dał Żydom do wyboru Jezusa i Barabasza. Dlaczego? Ponieważ przeciwstawił dwie wizje władzy, jedna to służba, czyli nauki Jezusa, druga to miecz, czyli Barabasz, który był skazany za próby wszczęcia powstania przeciw Rzymianom. Żydzi wybrali Barabasza. Wtedy Piłat zaczął robić wszystko aby uwolnić Jezusa, dlatego kazał go ubiczować i włożyć na głowę koronę cierniową i takiego ponownie postawił przed Żydami. Powiedział: oto człowiek. Dlaczego? Chciał ukazać Żydom prawdziwe oblicze władzy, czyli cierpienie, które za sobą niesie i dlatego powiedział: nie jestem winny krwi tego człowieka. Żydzi odpowiedzieli: krew jego na nas i dzieci nasze. W tej sytuacji Piłat nie mógł już nic zrobić i wydał Jezusa na ukrzyżowanie.

Z dociekań historyków wiemy, że w nie długim czasie Piłat stracił urząd i dopiero wtedy zrozumiał wszystkie nauki Jezusa. W całej tej sytuacji Piłat broniąc Jezusa uwolnił buntownika, a to się nie spodobało w Rzymie i dlatego stracił urząd. To samo dotyczy Kajfasza, który również stracił urząd arcykapłana, gdyż uczniowie Jezusa uwierzyli w jego zmartwychwstanie i jeszcze mocniej głosili nauki Jezusa. Sanhedryn uznał to za jego porażkę i odwołano go z urzędu. Kto ma w tym wszystkim rację?
Powyżej użyłem słowa “zmartwychwstanie”. W następnym akapicie odniosę się do tej kwestii, gdyż uważam, że kościół również zmanipulował to pojęcie.


Jak już wcześniej pisałem, Jezus nie ogłosił się "synem boga", lecz "mesjaszem". Źródłem tej idei było proroctwo Daniela, który głosił ideę "syna człowieczego zstępującego na obłokach". Ten sam prorok Daniel głosił także ideę zmartwychwstania, którą wyznawali faryzeusze, ale jako zmartwychwstanie wszystkich na końcu świata, na sąd ostateczny. Jezus zmienił tę ideę na formułę odnowy duchowej, której aktem wstępnym musi być idea zbawienia. Dowodem na to są jego słowa do faryzeuszy, którym powiedział "zburzcie świątynię a ja ją w trzy dni odbuduję" gdzie zburzenie świątyni było zapowiedzią jego śmierci a jej odbudowanie zapowiedzią odnowy duchowej, czyli zmartwychwstania. Tych nauk słuchał również Paweł z Tarsu, późniejszy św. Paweł Apostoł. Był równie bardzo inteligentny jak Jezus. Po jego śmierci udowodnił jego uczniom, że zmartwychwstał. Dowodem na to jest scena ewangeliczna zwana "drogą do Emaus", w której czytamy, że dwaj uczniowie Jezusa w dniu śmierci Jezusa szli do Emaus bardzo zasmuceni, że ich nauczyciel umarł. Wtedy przyłączył się do nich człowiek, który zaczął wyjaśniać im nauki Jezusa. Kiedy dotarli do Emaus zrobiło się już ciemno i poprosili owego człowieka żeby został z nimi na wieczerzy, i wtedy ów człowiek wziął chleb i odmówił błogosławieństwo, tak jak to zrobił Jezus na ostatniej wieczerzy i ów człowiek pokazał tym uczniom w tym geście Jezusa i oni uwierzyli, że Jezus żyje i jest pośród nich, po czym zniknął. Zniknął, gdyż zniknęła abstrakcja Jezusa widziana w geście błogosławienia chleba, ale idea, że żyje, czyli zmartwychwstał pozostała. Uważam, że owym człowiekiem był Paweł z Tarsu, który rzeczywiście zniknął, aby pojawić się najpierw jako prześladowca uczniów Jezusa, to on uczestniczył w ukamienowaniu Szczepana, a następnie, jak głoszą dzieje apostolskie ogłosić swoje cudowne nawrócenie i zostać przyjętym do grona apostołów. Idea zmartwychwstania Jezusa bardzo szybko się rozniosła. Tych dwóch uczniów natychmiast pobiegło do apostołów i powiedzieli im, że widzieli pana. Zauważmy, to było świadectwo dwóch osób, czyli apostołowie w to uwierzyli. Gdy już wszyscy apostołowie uwierzyli, że Jezus zmartwychwstał, Piotr powiedział im: "pan jest z nami duchem". I tak powstała idea ducha świętego.
Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że Paweł z Tarsu nie miał złych intencji, gdyż nie mógł manipulować naukami Jezusa, gdyż otaczali go (Pawła) naoczni świadkowie tego nauczania. Paweł chciał stworzyć nową wspólnotę ludzi wierzących w nauki Jezusa, gdyż sam w nie wierzył bo oddał za to swoje życie, został ścięty w Rzymie.
Manipulacja naukami Jezusa rozpoczęła się po śmierci ostatniego naocznego światka, czyli Jana apostoła. Zgodnie z zasadą, gdzie nie ma kota, tam myszy harcują.
Uważam, że kilku biskupów, którzy przecież zgodnie z naukami są następcami apostołów uznał, że nauki Jezusa można tak interpretować, aby zdobyć władzę nad światem.



Kościół, czyli biskupi, w sposób specyficzny zinterpretowali nauki Jezusa i stworzyli na jej podstawie pismo św. Jak wiemy, kanon pisma świętego został ustanowiony przez biskupów w IV w. n.e. Jak do tego doszło?

Otóż, kiedy uczniowie Jezusa uwierzyli w jego zmartwychwstanie, czyli jego obecność pośród nich w osobie ducha świętego, zaczęli jeszcze bardziej gorliwie głosić jego nauki. Starali się wiernie przekazywać treść nauk Jezusa. Jeżeli tak, to dosłownie potraktowali słowa: idźcie i głoście dobrą nowinę wszystkim narodom. W praktyce wyglądało to tak, że apostoł szedł od wioski do wioski i głosił nauki Jezusa. Jeżeli w jakiejś wiosce znalazł posłuch, zostawał tam dotąd, aż utrwalił nauki Jezusa, a następnie wierni wybierali z pośród siebie przewodnika, czyli biskupa, na którego apostoł nakładał ręce i wyruszał w dalszą drogę. Dlaczego tak? Otóż Jezus stworzył ideę żywego słowa, czyli za którym idą czyny. Apostoł nauczał i żył z ludźmi, których nauczał i dawał tym samym świadectwo prawdy, zawartej w naukach Jezusa. Ludzie wierzyli w nauki Jezusa, bo apostoł żył zgodnie z tymi naukami. Wiemy, że apostołowie zaczęli być prześladowani, wiadomo z jakich względów, szerzyła się nowa nauka i to na co raz większą skalę. Prawie wszyscy apostołowie zginęli śmiercią męczeńską z wyjątkiem Jana, a to dlatego, że gdy został ostatnim żyjącym naocznym świadkiem życia i nauczania Jezusa oszczędzono go, ale dla bezpieczeństwa zesłano go na wyspę Patmos, gdzie umarł w samotności. Co się zaczęło dziać po śmierci ostatniego apostoła? Otóż biskupi w gminach utrwalali nauki Jezusa i starali się żyć zgodnie z nimi. Jednak w połowie II w. n. e. pojawił się tekst nieznanego autora pod nazwą Didache, który miał być spisem nauk Jezusa. Jak do tego doszło? Otóż w którejś z gmin chrześcijańskich dorastał mężczyzna, który nauczył się pisać i czytać i wsłuchiwał się w nauki swojego biskupa. Zapewne pewnego razu ów biskup zaczął nauczać cytując przypowieść Jezusa o talentach. Biskup był wierny naukom Jezusa więc przekazał, że jest to jedyna przypowieść, której Jezus nie wyjaśnił bo chciał w ten sposób, aby każdy z osobna otworzył się na prawdę i ją sam odnalazł w tej przypowieści. Ów mężczyzna właśnie w tym momencie stworzył ideę “nowego kościoła”, gdyż zinterpretował tę przypowieść jak to wykazałem w poprzednim akapicie, mówiącym o przypowieści o talentach.
Mężczyzna ten zaczął wdrażać swój plan. Na pewno zrobił wszystko aby zostać biskupem swojej gminy, następnie wbrew zasadom zaczął pisać do innych biskupów pod pozorem wątpliwości co do przypowieści o talentach. Tak wciągnął innych biskupów do gry. W wymienianej korespondencji była zawarta wierna nauka Jezusa oraz różne jej interpretacje. Na tej podstawie ów biskup napisał Didache, która to, jak się okazuje jest spisem samych nakazów i zakazów jakie powinni przestrzegać wierni Jezusowi. Na dodatek nazwał to drogą życia. W tym samym czasie autor Didache i biskup w jednym zebrał wokół siebie lojalnych biskupów, których wtajemniczył w swój plan, czyli zdobyć władzę nad światem. Ci wybrali swoich zaufanych ludzi i tak nowa idea kościoła była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Biskupi cierpliwie czekali na okazję, która nadarzyła się w momencie, gdy wszyscy postanowili uporządkować kwestię olbrzymiej ilości tekstów jakie krążyły po całym kościele. I tak odpowiednio manipulując tymi tekstami doprowadzili do tego, że w kanonie nowego testamentu znalazły się teksty zawierające prawdziwe nauki Jezusa przemieszane z ich różną interpretacją. Didache nie została włączona do kanonu, jest apokryfem z powodu nieznanego autora, lecz jej częściowa zawartość została przemycona do kanonu, który został ogłoszony księgą objawioną. Tak zamysł owego biskupa – twórcy nowej idei kościoła został oficjalnie ukonstytuowany. Na takim fundamencie biskupi mają ułatwione zadanie w osiągnięciu swojego celu, czego dowodem są nasze współczesne czasy i historia.
W następnym akapicie dokonam podsumowania całości.



Jestem świadom, że moja analiza nauczania Jezusa z Nazaretu, która w większej mierze jest oparta na zbadaniu skutków jej sfałszowania przez biskupów, może wydawać się nie do zaakceptowania. Oczywiście rozumiem to, ponieważ nie jest łatwo w jednej chwili przestawić swój tor rozumowania z obecnej rzeczywistości na dość „rewolucyjne tezy”. Jeżeli  u któregokolwiek z  Czytelników zapaliła się „kontrolka”, zwiastująca możliwość przyjęcia takiej interpretacji, to u mnie rozpali się wręcz olbrzymi ogień nadziei, że można ten świat jeszcze uratować przed samo zagładą, którą zgotuje człowiek, jeżeli nie zweryfikuje swojego podejścia do życia.
Jestem w trakcie prac nad opracowaniem tekstu „EWANGELII JEZUSA Z NAZARETU”. Jest to próba wydobycia z manipulowanego przez biskupów tekstu ewangelii treści, jakie były fundamentem nauczania Jezusa. Jak tylko będę gotowy, to opublikuję ten tekst na tym blogu, na kolejnej podstronie.
 
 
 




.
 


 





 
 



1 komentarz:

  1. Panie Marku, jestem pod sporym wrażeniem powyższego tekstu. Nie potrafię niestety na gorąco go skomentować, ani się do niego ustosunkować. Przeczytam to raz jeszcze, przemyślę i postaram się do niego odnieść. STeve76

    OdpowiedzUsuń