środa, 30 kwietnia 2014

CO JEST "STRATĄ", A CO "KORZYŚCIĄ"?



Przyroda daje nam bardzo wiele dóbr. Jednak większość z nich musimy przetworzyć, aby móc z nich korzystać. Jeżeli zatem dobro pozyskujemy za darmo, np. zbieranie grzybów, jagód, czy innych owoców, to korzyścią jest albo pokarm, albo pieniądze ze sprzedaży tych dóbr. Jeżeli na ten przykład hodujemy kury, to musimy je karmić (choć są to ptaki, które same znajdują pokarm), co stanowi stratę, ale kury znoszą jajka lub są mięsem do spożycia. Widać tu znowu korzyści. W tym procesie ponieśliśmy jednak stratę i żeby ją wyrównać, ta strata powinna być częścią korzyści, czyli, np. naszego pokarmu. Jak widać z powyższego, tak naprawdę „stratą” jest to, co nie pochodzi z „korzyści”, a „korzyścią” jest to, co przynosi najmniejsze „straty”. Sądzę, że gdyby współczesna ekonomia powróciła do naturalnych zjawisk występujących w przyrodzie, to człowiek miałby więcej „korzyści” niż „strat”. A tak, jedynie „kombinujemy”, żeby „straty” w końcowym efekcie były „korzyściami”. Jestem przekonany, że przed nami jeszcze wiele „kryzysów” gospodarczych, ponieważ bez naturalnego bilansu zawsze większość będzie ponosiła same straty, a nieliczni same korzyści.

wtorek, 29 kwietnia 2014

"ZDRADĄ" JEST KŁAMSTWO.



Prawda zawsze idzie w parze z odwagą jej głoszenia, czyli nie może się prawda opierać na strachu przed innymi. Żeby pozbyć się strachu trzeba wzmacniać zaufanie do drugiego człowieka, ale ten winien zawsze uszanować naszą wolność w wyrażaniu przez nas, naszego oglądu rzeczywistości. Posłużę się przykładem pary w związku. Jeżeli każda z osób w tym związku przyzna, że seksualność człowieka opiera się na popędzie i różnorodności formy oraz podmiotów podniety, to partnerzy nie powinni widzieć „zdrady” w tym, że drugi partner uprawia seks z inną osobą, oczywiście przy założeniu, że nie zaniedbuje w tej kwestii swojego partnera. „Zdradą” w tym związku jest fakt zatajania tego przed drugim partnerem, czyli jest to okłamywanie drugiej osoby. Ale, czy współczesny człowiek jest wstanie aż tak się otworzyć na drugą osobę? Czy my w ogóle jeszcze jesteśmy wstanie komuś bezgranicznie zaufać? Jeżeli z naszych ust wychodzi kłamstwo, to zapomnijmy o lepszym jutrze.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

"WOLNY WYBÓR" WYBORCÓW.



Obywatele naszego państwa pełną parą wkraczają w „maraton” wyborczy, gdyż za miesiąc wybory do Parlamentu Europejskiego, jesienią wybory samorządowe, na wiosnę przyszłego roku wybory prezydenckie, a tuż po nich, jesienią wybory do polskiego parlamentu. Chciałem w kontekście tych wszystkich wydarzeń zwrócić uwagę na jeden aspekt. Otóż, na wpływ środków masowego przekazu na kwestię wolnego wyboru wyborców. Pod koniec każdej kampanii wyborczej media instruują wyborców, jak głosować. I tu pojawia się wszechobecna manipulacja, która polega na tym, że wszyscy instruują wyborców jak oddać głos ważny. A przecież w dobrze rozumianym pojęciu demokracji wyrazem naszej postawy wobec aktualnej sytuacji państwa jest również możliwość oddania głosu nieważnego. Dlaczego ten aspekt się pomija lub mówi się o nim w kilkusekundowym fleszu? Otóż, dotyczy to samego systemu wyborczego w Polsce. Jeżeli wszyscy wokół namawiają do oddania głosu ważnego, to wyborcy zawsze powołają nowe ciało, np. parlament nawet przy 20% frekwencji. Jeżeli natomiast media rzeczywiście były by obiektywne w opisywaniu otaczającej nas rzeczywistości, to informowałby społeczeństwo o możliwości, jak ja to nazywam „buntu wyborczego”, który polegałby właśnie na oddawaniu głosów nieważnych, co mogłoby spowodować, że żaden komitet wyborczy nie przekroczyłby 3% progu wyborczego, o którym mówi Kodeks Wyborczy na wypadek, gdyby żaden komitet wyborczy nie przekroczył 5% progu wyborczego i w ten sposób wyborcy mogliby dać wyraz swojego niezadowolenia z obecnej polityki państwa. Był by to historyczny precedens na skalę światową, bo nawet Konstytucja RP nie jest przygotowana na taki wariant.

niedziela, 27 kwietnia 2014

"PAŁACOWA" ŚWIĘTOŚĆ.



W dniu dzisiejszym kościół w osobie papieża Franciszka wprowadził w poczet „świętych” dwóch nieżyjących papieży. Czego to jest przykład? Otóż tego, że można zamknąć się w luksusie pałacu apostolskiego w Watykanie, głosić wzniosłe słowa oraz czynić liczne gesty, aby w końcu inni nazwali to świadectwem „świętości”. A ja swoją „świętość” rozumiem jako każdą chwilę, której nie straciłem dla życia w kłamstwie, co w konsekwencji przynosiłoby straty mojemu otoczeniu. Staram się z szacunkiem podchodzić do każdej osoby, która staje na mojej drodze i jak tylko mam możliwości wesprzeć w różnej formie. Nie potrzebuję mediów do tego by twierdzić publicznie, że mam rację. Jeżeli tym, co robię kogoś przekonam, to w moim sercu zapala się kolejny płomień z nadzieją, że będzie to wielkie światło, które właśnie nazywam „świętością”.

sobota, 26 kwietnia 2014

DZIAŁALNOŚĆ FUNDACJI KRYPTO PODATKIEM.



Mamy miesiąc kwiecień, w którym to musimy rozliczyć się z podatków. W mediach rozszalała się kampania na rzecz przekazywania 1% podatku na Organizacje Pożytku Publicznego, w tym fundacji. Podstawą tej kampanii jest hasło „przekaż 1% podatku, możesz pomóc, a nic cię to nie kosztuje”. Jest to jawne oszustwo skierowane przeciw społeczeństwu. Dlaczego? Otóż, jeżeli ministerstwo finansów zakłada, że wszyscy podatnicy przekażą 1% podatku, to oznacza, że na działalność społeczną wszyscy podatnicy dodatkowo się opodatkowują, gdyż o ten 1% można by było obniżyć stawkę podatkową, czyli z 18% na 17%. Wniosek jest prosty, to podatnicy ze swoich ciężko zarobionych pieniędzy utrzymują Organizacje Pożytku Publicznego, których to celem jest wspieranie potrzebujących, a to przecież jest zadanie państwa zapisane w Konstytucji. Najgorsze jest to, że bierze się wszystkich na litość, a jak się okazuje, to ci, co potrzebują pomocy, sami na siebie płacą podatek. Oczywiście w tej całej sytuacji jest haczyk. Otóż, państwo liczy, że nie wszyscy podatnicy przekażą 1% podatku i w ten sposób więcej zostanie pieniędzy w budżecie, które będzie można wykorzystać na inne cele, nie koniecznie pro społeczne, np. na medialną propagandę sukcesu, aby w ten sposób walczyć o kolejną kadencję sprawowania władzy. Apogeum tej sytuacji jest to, że co roku, co raz więcej podatników daje się na to nabrać.

piątek, 25 kwietnia 2014

WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI A "SPRAWIEDLIWOŚĆ".



Wielu oskarżonych przestępców, którzy stają przed wymiarem sprawiedliwości, czyli sądem nie przyznaje się do winy. Dlaczego? Bo liczą, że ich obrońca znajdzie słaby punkt w akcie oskarżenia i to spowoduje złagodzenie kary. A jaki mamy system kar? Otóż, nasi politycy są bardzo „miłosierni” w stosunku do przestępców i uważają, że jakiś okres odosobnienia w zakładzie karnym zresocjalizuje osobę i ta wróci do społeczeństwa, by zacząć od nowa i w zgodzie z zasadami współżycia. Dochodzimy w tym miejscu do konfliktu w rozumieniu pojęcia „sprawiedliwości”. Jeżeli skazany odsiedzi wyrok w zakładzie karnym, ale wcześniej nie przyznał się do zarzucanych czynów, mimo że sąd uznał jego winę, to kara nie spełnia swojej roli, gdyż ofiara przestępstwa nie może temu człowiekowi wybaczyć. Aby wybaczyć winna być najpierw skrucha, czyli przyznanie się do błędu, a następnie prośba o wybaczenie. I tak, z za krat wychodzi do ludzi „zło nie odkupione”, i to, dlatego co raz więcej różnych form nienawiści rodzi się w ludziach. I jak ma być dobrze, skoro w nas tak mało „sprawiedliwości”?

czwartek, 24 kwietnia 2014

RÓWNOWAGA W PRZYRODZIE.



Do tego tematu chcę podejść od strony powszechnie znanej tezy, że wszystko, co żyje jest pokarmem dla wszystkiego, co żyje. Pokarm stanowi źródło energii dla wszystkich organizmów żywych, która to energia potrzebna jest przede wszystkim do przedłużania gatunku. Jak zachować równowagę energii, czyli bilans zysków i strat? Otóż, na przykładzie człowieka możemy prześledzić cały proces. Naszym „kosztem” jest zdobywanie pokarmu, aby dzięki niemu mieć siły do życia, ale to życie jest kolejnym „kosztem”, jaki musimy ponieść, by zdobyć pokarm. Wiemy również, że pokarm, który zjemy jest trawiony i resztki wydalane, co stanowi „stratę”. Jak to zbilansować? Jeżeli nasza energia zużyta na zdobycie pokarmu plus „koszt” tego, co wydalamy równoważy się z „kosztem” pokarmu, bilans wychodzi na zero. I to jest właśnie równowaga w przyrodzie. Oczywiście, człowiek ma również inne potrzeby. Wystarczy te potrzeby dodać do „kosztów” zdobywania pokarmu i odpowiednio „wycenić” „koszt” naszej pracy. Widzimy, że dobrze „wyceniony” „koszt” naszej pracy stanowi fundament harmonii człowieka w przyrodzie. Czy współczesny człowiek jest wstanie zatrzymać się na chwilę refleksji w tym temacie i znaleźć „złoty środek”? Na to pytanie odpowiedzi udziela rzeczywistość, widziana za naszymi oknami.

środa, 23 kwietnia 2014

"RADOŚĆ", CZY "UPOJENIE"?



Jestem przekonany ( na obecnym etapie moich analiz), że „dusza” związana jest z rozumem, a ciało z „emocjami”. Lecz wiemy, że ciało obarczone jest słabościami tak, więc nasze „emocje” mogą być negatywne. Człowiek jednak przeżywa także pozytywne „emocje”. Jak je rozróżnić? Dla przykładu chcę wziąć na przysłowiową „tapetę” „radość”. Otóż, ludzie mają wiele powodów do wyrażania swojej radości, np. narodziny dziecka, wygrana w loterii czy zakup wymarzonego samochodu, ale jak celebrujemy te wydarzenia, jakie są skutki tych celebracji? W naszej kulturze wschodnio – europejskiej nieodzownym elementem celebracji jest alkohol. Jeżeli zażywamy go z umiarem, to podkreślamy „smak” naszej radości, ale jeżeli wypijemy o ten jeden kieliszek za dużo, nasza radość staje się „upojeniem”, z którego wydobywa się „czarny dym” naszych niekontrolowanych zachowań. Później, na „kacu” zdajemy sobie sprawę, że zrobiliśmy z siebie tylko błazna. Które więc „emocje” są pozytywne, a które negatywne? Otóż, pozytywne emocje wyrażają się kontrolą rozumu, a żeby tak było, ten rozum musi być „trzeźwy”, czyli wszystko poddawać kontroli na płaszczyźnie „umiaru”.

wtorek, 22 kwietnia 2014

RÓŻNICA POMIĘDZY "DIALOGIEM" A "ROZMOWĄ".



Człowiek pierwotny nie od razu zaczął mówić, był to proces w czasie w trakcie tzw. „prostowania postawy” (wcześniej poruszaliśmy się na czterech kończynach). Mimo to, istniała nić porozumienia między ludźmi. Wyrażali to w przeróżnych formach gestów. Kiedy mowa zaczęła się już kształtować, gesty zaczęto kojarzyć ze słowami. I tak dzisiaj mamy nawet specjalistów od „mowy ciała”. I co się okazuje? Otóż, wiele osób mówi a ich gesty zaprzeczają ich słowom. Ja to nazywam „rozmową”, czyli mówię, ale nie jestem do końca sobą, czyli jestem nieszczery. „Dialog” to słowa poparte „szczerością” ciała, które potwierdza, że cały „ja” jestem otwarty na adwersarza. Dlaczego dzisiaj manipuluje się pojęciem ”dialogu”? Otóż, ponieważ ten aspekt włączono do religii, nazywając modlitwę „dialogiem”. Ale, czy rozmowa z „bogiem” jest nawet rozmową, skoro adwersarz nie jest fizycznie obecny? Gdyby to była rozmowa, to musielibyśmy znać reakcję adresata na nasze słowa, a tak jest to monolog z nieznanym efektem końcowym. Oczywiście, możemy powiedzieć, że po „modlitwie” ulżyło nam, nabrałem otuchy czy pocieszyłem się, ale co z tych rzeczy wynika skoro i tak ukrywamy to w zaciszu naszego wnętrza? „Dialog” to szczera rozmowa z uzewnętrznieniem wszelkich reakcji jej przeżywania, ale do tego potrzeby jest drugi człowiek, który chce „dialogu” z nami.

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

SYMBOLIKA LICZB.



Odkąd człowiek stwierdził, że wszystko jest policzalne stworzył system liczenia, oparty na liczbach. Te liczby zaczęły przyjmować wymiar symboliczny. Tak powstała numerologia, która za pomocą liczb stara się wyjaśniać zachodzące zjawiska, co uważam jest formą nad interpretacji nauki ścisłej, jaką jest matematyka. Jednak takie podejście człowieka wynika z jego odkrywczej natury, która za wszelką cenę chce tu i teraz znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania. Jakkolwiek nie podejdziemy do tej kwestii, chciałbym zwrócić uwagę na pewien szczegół. Otóż, w poprzednim poście poinformowałem, że zakończyłem redakcję tekstu „Ewangelii Jezusa z Nazaretu” oraz, że ten tekst jest również dostępny w formie książkowej, która jest dostępna na internetowej stronie belgijskiego wydawnictwa. Na tej stronie można w prosty sposób wyprodukować książkę. Na samym końcu tego procesu wydawnictwo wylicza koszt takiej książki. Ku mojemu zaskoczeniu, moim oczom ukazała się kwota: 9,09 €, a że trzeba ustanowić tantiemę dla autora, postanowiłem podać kwotę 0,09 €, co stanowi 0,99% ceny książki. Nie trudno zauważyć, że mamy do czynienia z liczbą 9, która na przestrzeni wieków symbolizowała i symbolizuje różne formy „doskonałości”. Kolejna „tajemnica” wynika z tej sytuacji, ale myślę, że jest to kolejny dowód na to, że tych „tajemnic” nigdy się nie pozbędziemy, co podkreśla fakt, że zawsze będziemy w drodze poszukiwania Prawdy.

niedziela, 20 kwietnia 2014

ZAKOŃCZENIE REDAKCJI EWANGELII.

Zakończyłem redakcję Ewangelii Jezusa z Nazaretu, która opublikowana jest na podstronie o tej samej nazwie. Zapraszam do lektury.

Pragnę poinformować, że zredagowana "Ewangelia Jezusa z Nazaretu" jest też dostępna w formie książkowej pod adresem www :
 

ZMARTWYCHWSTANIE CIELESNE NIEZGODNE Z NATURĄ.



Idea zmartwychwstania cielesnego Jezusa zaczęła się rodzić po śmierci Jana Apostoła. Ówcześni biskupi chcąc trzymać „twardą ręką” wiernych stworzyli „istotę chrześcijaństwa”. Lecz zmartwychwstanie cielesne jest niezgodne z naturą. Kościół twierdzi, że zmartwychwstanie cielesne Jezusa jest faktem, na podstawie sfałszowanego procesu dowodowego, który polega na tym, że najpierw postawiono tezę o zmartwychwstaniu cielesnym, a następnie zaczęto „dopasowywać” dowody, manipulując rzeczywistością. Dlatego uważam, że ”teologia” jest pseudo nauką. Dla mnie oczywistym dowodem na fałsz tezy o zmartwychwstaniu cielesnym jest fakt, że nikt (po za Jezusem) nie zmartwychwstał, a przecież kościół głosi w swej doktrynie ludzką i boską naturę Jezusa. Jeżeli stwierdzamy cielesność Jezusa, to jednocześnie uznajemy go za jednego z nas, a „atrybuty” boskości może sobie przypisać każdy z nas. Jezus mówił o „zmartwychwstaniu duchowym”, które rozumiał jako odkrycie w sobie Prawdy, życie zgodnie z tą prawdą, aby ta Prawda osiągnęła „życie wieczne”.

sobota, 19 kwietnia 2014

KULTURA, CZY RELIGIA ŹRÓDŁEM "TRADYCJI"?



Spróbuję zdefiniować „tradycję”, którą pojmuję jako powtarzające się cyklicznie czynności, których założeniem jest wsparcie procesu przetrwania, rozumianego przeze mnie, jako połączenie natury człowieka z przyrodą. Jeżeli przyjmiemy taką definicję tradycji, to na pierwszy rzut oka widać, że to „kultura” jest źródłem „tradycji”, gdyż „kulturę” powinniśmy rozumieć jako „dorobek tradycji”, czyli wszystko to, co stworzył człowiek w procesie swojego rozwoju cywilizacyjnego. Religia przejęła „tradycję” do stworzenia „kultu”, który również oparty jest na cyklicznie powtarzających się czynnościach. Jednak człowiek zanim swoje czynności skierował w stronę „bogów”, to najpierw wykonywał te czynności w swojej codziennej egzystencji, która na początku w swojej pierwotnej formie zaczęła się przekształcać w rozwinięte formy, dzięki czemu uznał, że „żyje”. Myślę, że jest to kolejny dowód na to, że religia jest tworem człowieka, który z drugiej strony, tak naprawdę nie miał innego wyjścia, i okoliczności wymusiły na nim kreację „bytów wyższych”, dzięki którym wypracował metody rozwijania się, ale obserwacja historii tego rozwoju pokazuje, że czas najwyższy, aby spojrzeć na istotę człowieka z innej perspektywy, bo ten rozwój zaczyna przybierać znamiona „pseudo rozwoju”, w którym człowiek zaczyna się cofać.

piątek, 18 kwietnia 2014

"CIERPIENIE" DUSZY I CIAŁA.



Odkąd człowiek skierował swoją słabość w kierunku silniejszego „boga” musiał przyjąć pojęcie „grzechu”, który jest w pewnym sensie zerwaniem „umowy” z „bogiem” i zgodnie z przyjętymi zasadami, trzeba ponieść konsekwencje. I w tym miejscu, z racji na swoje słabości, człowiek usankcjonował swoje cierpienia zgodnie z zasadą – zgrzeszyłem, muszę cierpieć. Jednak jak pokazuje nam życie, bardzo wielu ludzi przy okazji różnych form cierpienia, zadaje sobie pytanie – za jakie grzechy? Wynika z tego, że możemy cierpieć bez poczucia winy. Mowa tu oczywiście o cierpieniu ciała, na które, z co raz większą skutecznością odpowiada współczesna medycyna, ale ta sama medycyna zaczęła dochodzić do wniosku, że przyczyną chorób, a tym samym cierpienia jest zły stan psychiczny, przejawiający się życiem w stresie, co prowadzi do depresji, a ta do ciężkich schorzeń. Nie od dziś wiadomo, że wszystkim steruje masz mózg, tak, więc wszystkie procesy w nim zachodzące mają wpływ na cały nasz organizm. Nasz mózg przetwarza ogrom informacji, jakie płyną z naszych zmysłowych doświadczeń, jeżeli więc te doświadczenia są negatywne czujemy psychiczny dyskomfort, co rzutuje na nasz ogólny stan zdrowia. W tym krótkim przewodzie pokazałem, że tak naprawdę to za nasze zdrowie ciała odpowiada zdrowie naszej "duszy", której pozytywną lub negatywną wartość wskazuje nasze sumienie. Warto w tym miejscu zadać sobie pytanie: co więc powinniśmy przede wszystkim leczyć, ciało czy duszę?

czwartek, 17 kwietnia 2014

OBIEKTYWIZM W PRAKTYCE.



Żeby mówić o obiektywizmie w praktyce trzeba sięgnąć do obiektywizmu w teorii. Otóż, obiektywnym jest to, co jest do końca zgłębione. Jednak, jak już wcześniej pisałem, wszystko podlega nieustannym zmianom, czego dowodem np. są mutacje wirusów. Jak więc objąć w jedną całość, co cały czas jest „w ruchu”? W teorii nie możemy zatrzymać czasu, ale w praktyce człowiekowi udaje się np. zamrażać zarodki. To prowadzi do wniosku, że obiektywizm w praktyce jest zatrzymaniem aspektu w jednym punkcie i przeanalizowanie go ze wszystkich stron, a następnie wnosić „korektę czasu” do wyniku danej analizy. Chodzi w tym o to, aby rozstrzygać problemy dziś z nastawieniem na jutrzejszą zmianę rozstrzygnięcia. Biorąc pod uwagę, że przyroda opiera się na cyklach, człowiek może podobnie podejść do swojego życia i w tych „cyklach” rozstrzygać problemy „tu i teraz”. Wiem, że do tego potrzebny jest wyższy stopień zorganizowania się społeczności ludzkiej, ale jeżeli chcemy myśleć o przyszłości z nadzieją pozytywnego rozwoju, to chyba czas najwyższy zacząć się „organizować”. Rzeczywistość pokazuje co raz wyraźniej, że „cykle” człowieka wchodzą w co raz większy konflikt z cyklami przyrody, i żebyśmy się, jak to się u nas mówi, „nie obudzili się z ręką w nocniku”.

środa, 16 kwietnia 2014

"PATRIOTYZM" A "NACJONALIZM".



Dlaczego współczesny człowiek rozróżnił pojęcia „Patria”, czyli Ojczyzna i „Nacja”, czyli Naród? Przecież na pierwszy rzut oka nie widać różnicy pomiędzy tymi pojęciami. Ale gdy zagłębimy się w sprawę, to zauważamy istotną kwestię, tzn. terytorium. Wielu Polaków żyjących na „obczyźnie” twierdzi, że ich Ojczyzną jest Polska, nawet mając obywatelstwo innego państwa. Czują się Polakami, czyli wyrażają „wspólnotę nacji”, mimo iż są po za terytorium Polski. Oto, do jakich wniosków dochodzę: na terytorium Polski rozgrywa się wewnętrzna walka o wpływy oraz „zarząd” dobrami, jakimi dysponuje nasz kraj. Mamy granice i w obrębie tych granic możemy samo stanowić o sobie, ale to samo stanowienie wyraża się tak naprawdę żądzą posiadania jak najwięcej w obrębie naszych, czyli polskich dóbr. Wiadomo więc, po co człowiek rozróżnił „Patriotyzm” od „Nacjonalizmu”. Chodzi o manipulowanie społeczeństwem przez jednostki, których podstawowym celem jest „żądza posiadania”. Nasuwa się w tym miejscu pytanie: a co z dobrem „ogółu”? Jeżeli „Nacja”, czyli Naród nie przyjmie „Patrii”, czyli Ojczyzny w pokornym geście współodpowiedzialności za „dobra” w obrębie terytorium, to terytorium stanie się łatwym kąskiem dla jeszcze bardziej żądnych „dóbr cudzych” i nie będzie ani „Patrii”, ani „Nacji”.

wtorek, 15 kwietnia 2014

"MORALNOŚĆ" A "MORALIZACJA".



Natura zebrała świat zwierząt w stada, człowiek zaczął żyć w gromadach, które w procesie rozwoju przekształciły się w społeczności, które zaczęły charakteryzować pewne zasady współżycia. Jednak ludzkość poszła na „łatwiznę” i ograniczyła te zasady do nakazów i zakazów. Na ich podstawie, w procesie tworzenia się religii, powstała „moralność”, czyli postępowanie zgodne z tymi zasadami. Okazuje się jednak, że człowiek w swoim rozwoju, bardzo szybko doszedł do wniosku, że zasady są po to, żeby je łamać, ale że homo sapiens używa rozumu, a wiele jednostek jest bardzo inteligentnych, czyli umiejętnie korzysta z rozumu, zaczęto tak manipulować zasadami, że stworzone nakazy i zakazy można było omijać, ale w myśl przyjętych zasad. Czy to rzeczywiście jest „moralność”? Kiedy człowiek mówi, że nie wolno kraść, a pod płaszczem tzw. promocji oszukuje swoich klientów i jednocześnie zasłania się prawami rynku, to jest to „moralizowanie”, które ma na celu usprawiedliwianie chaosu, jaki panuje w ustanowionych zasadach. Jak widać „moralność”, to zasady oparte na wolnym wyborze, który nie ogranicza wolności drugiej osoby. Nakazy i zakazy służą nielicznym jednostkom do tego, aby w chaosie przepisów prawnych wykorzystywać słabsze jednostki do osiągania partykularnych korzyści.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

PORNOGRAFICZNA EROTYKA.



Sfera seksualna człowieka jest związana z naturą wszystkich stworzeń, pod kątem prokreacji, czyli przedłużania gatunku. Czym różni się ta sfera u człowieka i u zwierząt? Otóż, doznaniem, zdefiniowanym jako „orgazm”. Żeby go przeżyć trzeba posiadać rozwinięty mózg, czyli mieć zdolność rozumowania. Więc nasuwa się prosty wniosek, że ludzie nie inteligentni nie przeżywają orgazmu. I tu pojawia się problem, gdyż zaczęli ukrywać swoją „ułomność” pod pruderią i stworzyli pojęcie „pornografii”, czyli coś, co jest „złe”. Uważam, że ci ludzie jeszcze bardziej się pogrążają w swojej frustracji, ponieważ nazywając „erotykę”, że jest zła, skazują się na odrzucenie tego, czyli ich życie erotyczne ogranicza się jedynie do zapłodnienia, choć dumnie nazywają to „udanym pożyciem małżeńskim”. Dlaczego zatem tyle osób „pokątnie” szuka tzw. doznań wyższych? Bo natury nie da się oszukać. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że swoją pruderyjność człowiek zamyka w pojęciu „intymność”, czyli chce pod pozorem „moralności” ukryć swoje niespełnione pragnienia erotyczne. Okazuje się jednak, że największe doznania erotyczne, czyli wyższy poziom orgazmu doświadcza się w większym gronie osób, czyli podczas tzw. „orgii”. To też człowiek potępił, czyli uznał, że jego natura jest zła. Przy takim założeniu trzeba by uznać, że prokreacja też jest zła, więc człowieka już dawno nie powinno być na Ziemi. A to, że jest nas już ponad siedem miliardów oznacza, że sformułowanie „pornografia” jest czystą hipokryzją.

niedziela, 13 kwietnia 2014

"WYRZEKAĆ SIĘ", CZY "DZIELIĆ SIĘ"?



Człowiek uwrażliwiony na biedę innych skłania się ku „jałmużnie”. Czym ona jest w swojej istocie? Otóż, mając środki na zaspakajanie swoich potrzeb odejmujemy z tych środków pewną część, aby się nią „podzielić” z potrzebującym. Wynik tej „transakcji” jest dla nas ujemny, ponieważ straciliśmy część środków na zaspokojenie własnych potrzeb. Ja to nazywam „wyrzeczeniem”. Do takiego „wyrzeczenia „ nawołują wszystkie religie. Dlaczego?
Ponieważ w bardzo łatwy sposób kapłan staje się „osobą w potrzebie”, bo przecież nie pracuje zarobkowo na swoje utrzymanie, gdyby nie dary od „wiernych” nie miał by, za co żyć. Jak widać „jałmużna” służy do tego, aby wykorzystywać innych do zaspakajania swoich potrzeb. Ktoś może nazywać to „dzieleniem się”, ale czy jest to uprawnione? Dla mnie dzielić się, znaczy mieć wspólną własność i w tej „wspólnocie” zaspakajać wszystkie potrzeby wszystkich członków tej „wspólnoty”. Ktoś powie, że to „komunizm”. Wyjaśniam, że komunizm opierał się na zasadzie „wszystkim po równo”. Ja mówię o „komunie”, w której każdy realizuje się wedle własnych zdolności i potrzeb, ale ze wspólnym finansowaniem.

sobota, 12 kwietnia 2014

"NIE CZYŃ DRUGIEMU, CO TOBIE NIE MIŁE".



Dlaczego człowiek zaczął żyć w coraz większym chaosie? Myślę, że wynika to z zagubienia pozytywnych relacji międzyludzkich. Wszystko to, powinniśmy odwoływać do pojęcia „uczciwości”. Tyle tylko, że wszyscy wokół twierdzą, że są uczciwi, a w zaciszu swoich myśli zadają sobie pytanie: ile zła jest wokół mnie? Skąd bierze się to zło? Otóż, źródłem są nasze myśli, które przez filtr naszej mowy stają się kłamstwem, a za tym idą „nieuczciwe” czyny, których konsekwencją jest odbijające się jak w lustrze zło, które powraca do swojego źródła. Warto zadać sobie pytanie o brak szczerości w naszym życiu, a które jest przyczyną „nieuczciwości”. Po co kłamać, skoro kłamstwo i tak ma „krótkie nogi”? Uważam, że kłamstwo potrzebne jest nam do tego, by żyło się „łatwiej”, ale jestem przekonany, że w momentach załamania człowiek sam dochodzi do wniosku, że to, co miało być „łatwe” tylko utrudniało nam życie. A wystarczy spojrzeć na siebie przez pryzmat „uczciwości”, która jeżeli jest „wartością”, to życie idzie w kierunku spełnienia. Kiedy uczciwość jest „wartością”? Wtedy, gdy nasze myśli bazują na prawdzie o nas samych i kreują słowa prawdy o otoczeniu, któremu nasze działanie przyniesie pozytywne skutki.

piątek, 11 kwietnia 2014

KAŻDEMU PO RÓWNO?



Od dłuższego już czasu człowiek dostrzega „sprawiedliwość” przez pryzmat majętności drugiej osoby. Widząc, że ktoś ma więcej od nas, my też chcemy mieć tyle. Oczywiście to jest podstawą rozwoju, bo przyroda daje człowiekowi tyle, że tylko brać, ale problem pojawia się, gdy nie osiągamy takiego poziomu materialnego jak inni. Wtedy odwołujemy się do pojęcia „sprawiedliwości”, a dokładnie mówiąc do „niesprawiedliwości”. I tak na przestrzeni dziejów wybuchały rewolucje, których fundamentem stawało się hasło: wszystkim po równo. Czy to jest sprawiedliwość? Jeżeli tak to, dlaczego istnieje tzw. „świat Orwellowski”, czyli w tej równości są równiejsi? Odpowiedzią jest brak refleksji nad własnymi potrzebami. Jak racjonalnie podchodzić do swoich potrzeb? Otóż, przez pryzmat „wartości” sprawiedliwości. Kiedy sprawiedliwość jest „wartością”? Wtedy, gdy zaspakajamy nasze potrzeby z korzyścią dla potrzeb innych ludzi.


czwartek, 10 kwietnia 2014

CZY "KOCHAM" ZNACZY ZAWSZE "MIŁUJĘ"?



Co tak naprawdę wyrażamy wypowiadanym do drugiej osoby słowem: kocham cię? Czy to rzeczywiście jest wyraz naszej miłości do drugiego człowieka? Jak spojrzeć na to odwiecznie zgłębiane pojęcie, dzięki któremu powstawały i upadały cywilizacje? Wystarczy się na chwilę zatrzymać i spojrzeć na relacje pomiędzy ludźmi. Mówimy o miłości, ale czy jeżeli druga osoba chce z nami pójść na drugi koniec świata, a ja nie mam odpowiedniej pary butów, i po pewnym czasie na stopach pojawiają się bolesne odciski, czy to jest miłość? Albo, jeżeli druga osoba chce z nami przeżywać paletę barw rozsianych wokół, a ja najlepiej się czuję w kipiących złotem świątyniach, to czy to jest miłość? Jeżeli druga osoba chce z nami przeżyć erotyczną ekstazę w splocie gorących ciał, a ja powiem: wiesz, nie dzisiaj, bo nie jestem w formie, to czy to jest miłość? Słowo „kocham” wyraża miłość, kiedy miłość jest „wartością”, a miłość jest „wartością”, gdy jestem wstanie zaspokoić coraz większą ilość potrzeb drugiego człowieka.

środa, 9 kwietnia 2014

"NADZIEJA UMIERA OSTATNIA".



Każdy nowy dzień w życiu człowieka jest osadzony na pragnieniu dobrego przeżywania. Zawsze wiemy, co musimy zrobić, co chcielibyśmy jeszcze zrobić, aby to nasze życie było bliższe spełnienia. Jednak w tym wszystkim brakuje pewnej refleksji nad korzyściami lub stratami wynikającymi z naszego działania. Okazuje się bowiem, że żeby zrobić dwa kroki wprzód trzeba najpierw zrobić jeden krok w tył, czyli zastanowić się, czy to co zrobiłem przyniosło dobry skutek, czy nie. Bez tej refleksji bazujemy na tezie, że nadzieja umiera ostatnia. Ale czy tak rzeczywiście jest? W tym twierdzeniu dostrzegam brak ciągu logicznego, który opiera się na naturalnym przedłużaniu gatunku. Jeżeli człowiek umiera, ale za raz narodzi się dwóch następnych, to gdzie tu można dostrzec „śmierć” nadziei? Żyjemy w kontekście tak postawionej tezy, tzn. „nadzieja umiera ostatnia”, ponieważ nie dostrzegamy w nadziei „wartości”. A nadzieja jest „wartością”, gdy naszym życiem zapewnimy jej „nieśmiertelność”.

wtorek, 8 kwietnia 2014

CZY DO WIARY POTRZEBNY JEST "BÓG"?

W "co" lub w "kogo" my tak naprawdę wierzymy? Otóż, jedni wierzą w pomyślność losu, że będą zdrowi, szczęśliwi. Inni wierzą w miłość, czyli szukają "drugiej połowy", aby pójść razem przez życie. Jeszcze inni wierzą, że to, o czym wyżej napisałem mogą dać tylko pieniądze i dlatego robią wszystko, aby ich mieć jak najwięcej. Zauważmy jednak, że ci wszyscy, bez względu w co wierzą, gromadzą się w różnego rodzaju świątyniach i wspólnie modlą się do "tego samego boga". Czy rzeczywiście tak jest? Z powyższego wynika, że człowiek potrzebuje "punktu odniesienia" i odnalazł ten punkt w "społeczności". Najwyraźniejszym odbiciem tego pojęcia jest "wspólnota religijna", ale w tych świątyniach, mimo naszych zapatrywań na życie nie rozumiemy, co do nas mówi kapłan, jesteśmy tylko wstanie go cytować, ale sensu tych słów już nie rozumiemy. Wszystko to dzieje się dlatego, ponieważ nie rozumiemy sensu wiary, która jest fundamentem naszej natury. A jej sens leży w jej "wartości". Wiara jest "wartością" wtedy, gdy "podmiot" mojej wiary jest prawdą o mnie.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

"NIEOGRANICZONA" WOLNOŚĆ.

Odkąd człowiek zaczął analizować wszelkie zmysłowe doświadczenia, pierwszy wniosek jaki mu się nasunął, to, że żyje w nieograniczonym "świecie". To zrozumiałe, bo czuł się "mały" wobec takiego ogromu otaczającej go rzeczywistości. Ten wniosek przejęli w swoich rozważaniach również naukowcy, konstruując pojęcie "nieskończoności". Ja, wbrew nauce twierdzę, że wszystko jest ograniczone. Przykładem na to jest fakt, że praworęczny człowiek nie napisze od razu wyraźnie tekstu lewą ręką, potrzebuje sporo czasu, aby to wyćwiczyć, dalej, człowiek nie zobaczy z Ziemi kamienia na Księżycu, musiał skonstruować rakietę kosmiczną, polecieć tam, stanąć na jego powierzchni i dopiero wtedy zobaczył jego strukturę powierzchni . Widać na każdym kroku, że zewsząd jesteśmy ograniczeni. A co z wolnością? Czy istnieje "nieograniczona" wolność"? Bądźmy konsekwentni i przyznajmy, że nie. Nasza wolność jest ograniczona wolnością drugiego człowieka, bo każdy ma prawo do wyboru, i każdy chce by to prawo szanowano. Co zrobić aby panował powszechny szacunek do tego prawa? Trzeba uczynić wolność "wartością". A kiedy tak się dzieje? Otóż, wtedy gdy postrzegamy potrzeby drugiego człowieka przez pryzmat naszych możliwości do ich spełnienia.

niedziela, 6 kwietnia 2014

SUBIEKTYWNA "WARTOŚĆ" ŻYCIA.

Czy jest możliwe zdefiniowanie pojęcia "życie" w kontekście różnorodności w naturze? Tym zagadnieniem zajmowali się "myśliciele" od zarania dziejów. Ja, z moich analiz wywnioskowałem, że to pojęcie jest subiektywne, gdyż uzależnione jest od zmieniających się wciąż okoliczności. Nie jest mi łatwo to wyrazić prostymi słowami, a moje "słowotwórstwo" może być w ogóle nie zrozumiane. Dlatego spróbuję to wyjaśnić na przykładzie z życia. Otóż, na początku tego roku media podały informację, że jeden z posłów, będąc pod wpływem alkoholu wyrzucił z mieszkania na mróz swoją partnerkę z małym dzieckiem. Dopiero po kilu godzinach i interwencji policji, ów mężczyzna wpuścił tę kobietę z dzieckiem do mieszkania.
Zauważmy kontekst tego wydarzenia. Z jednej strony ten poseł, jako polityk prowadzi dysputy na takie tematy jak: aborcja, eutanazja, niepełnosprawność, niedożywienie i ubóstwo, bezpieczeństwo czy edukacja, a z drugiej strony ten polityk swoim zachowaniem urąga tym wszystkim pojęciom. A przecież te wszystkie zagadnienia są aspektami naszego życia, to one kreują jego definicję. Czy w tym przypadku "życie" tego polityka jest "wartością"? Myślę, że odpowiedź na to pytanie może być tylko następująca: jeżeli moje "życie" nie jest wartością dla drugiego człowieka, to moje "życie" jest jedynie "egzystencją", która jednak też jest "wartością" nadaną mi przez Naturę.

sobota, 5 kwietnia 2014

"HIERARCHIA WARTOŚCI" - DROGĄ KU POZYTYWNEMU ROZWOJOWI.

Wokół nas krąży bardzo wiele pojęć o zabarwieniu "wartości". Ale czym tak naprawdę jest "wartość"? Otóż, według mnie "wartością" jest to wszystko, co przynosi nam korzyści. Dlatego uważam, że pojęcie "wartości" nie jest jednoznaczne z "moralnością". "moralność" służy współczesnemu człowiekowi do usprawiedliwiania swoich życiowych porażek i szukania winnych wszystkich niepowodzeń. Jeżeli zatem przyjmiemy, że "wartością" są wszelkie korzyści, to trzeba zwrócić uwagę, na aspekt skali tych korzyści. Biorąc pod uwagę ten aspekt, widzimy, że o "szczęściu" człowieka tak na prawdę decyduje hierarchia naszych korzyści. W następnych odsłonach postaram się ustosunkować do kilku pojęć, tak, aby można było dostrzec skalę tych pojęć i mieć możliwość ustalić ich hierarchię. Do tych pojęć zaliczam następujące: "życie", "wolność", "nadzieję", "miłość", "sprawiedliwość" i "uczciwość".

piątek, 4 kwietnia 2014

DZIAŁANIE PRZEZ PRYZMAT SUMIENIA.

W poprzednim poście opisałem możliwe oddziaływania naszych zmysłów. Wykazałem, że ten sam zmysł może prowadzić do pozytywnych lub negatywnych skutków naszego działania. Nasuwa się pytanie: co robić, żeby doświadczać samych pozytywnych skutków? Otóż, do tego mamy sumienie. Czym jest sumienie? Sumienie jest "pamięcią" naszej świadomości, w której zapisywane są wszystkie pozytywne i negatywne odczucia, których doznajemy dzięki zmysłom. Uważam, że sumienie posiada bardzo ważną cechę. Jest tak "zaprogramowane", aby kierować naszymi wyborami tak, byśmy czerpali z pokładów samych dobrych doznań. Jak widać, cokolwiek nie zrobimy, ten "wewnętrzny głos" jakim jest sumienie, będzie nam zawsze uświadamiać pozytywne doznania, nawet w kontekście negatywnych skutków, tyle tylko, że wtedy mamy tzw. "wyrzuty sumienia". Mam świadomość, że trudno jest pojąć ten podwójny wymiar sumienia, bo z jednej strony "podpowiada" dobrze, ale jest jednocześnie zbiorem złych doświadczeń. Do życia z tzw. "czystym" sumieniem jest potrzebna człowiekowi "hierarchia wartości". O niej będę pisał w następnych postach.

czwartek, 3 kwietnia 2014

DOBRE I ZŁE ASPEKTY LUDZKICH ZMYSŁÓW.

Człowiek to złożony organizm, w skład którego wchodzi "cielesność" i rozum. Zawsze występuje koniunkcja pomiędzy tymi dwoma elementami, bo bez naszej "cielesności" nie rozwijał by się rozum, a rozumowa analiza wspiera rozwój "cielesności". Przejawem ludzkiej "cielesności" są zmysły. Mamy ich 5, choć niektórzy (również ja) dodaję szósty, czyli "intuicję". Z powyższej korelacji "cielesności" i rozumu wynika fakt zróżnicowanego odbioru zmysłów. Podam to na kilku, prostych przykładach: zmysł wzroku - z jednej strony widok pięknej kobiety pobudza w mężczyźnie wenę twórczą i zaczyna pisać wiersze lub malować obraz, z drugiej zaś strony, taki widok pobudza erotycznie i chcemy po prostu pójść z tą kobietą do łóżka: zmysł smaku - dzięki niemu np. wiemy, że uwielbiamy czekoladę i z jednej strony nie możemy przejść obok niej, by jej nie zjeść, z drugiej strony wiemy, że mamy cukrzycę i jej jeść nie możemy: zmysł słuchu - z jednej strony dobrze się czujemy w zacisznym miejscu na łonie natury, z drugiej, ciągnie nas do nocnego klubu by zaszaleć w takt głośnej muzyki. Następnym razem napiszę, do jakich wniosków powyższe mnie doprowadziło.

środa, 2 kwietnia 2014

WOLNY WYBÓR.

Do kwestii wolnego wybory chce podejść w kontekście doktryny chrześcijańskiej. Otóż, zgodnie z tą doktryną człowiek ma wolną wolę, ale jego wybór jest pomiędzy "rajem" a "piekłem", przy czym wybór "raju" jest pod wpływem strachu przed "piekłem". Czy to rzeczywiście jest "wolny wybór"?
Człowiek to dusza i ciało, dusza powołana jest do "raju", ale ciało obarczone jest słabościami (przykładem słabości ciała są jego choroby). Jak widać nasz wybór powinien skoncentrować się na ciele w kierunku pokonywania słabości. Wiem, tego naucza również kościół, ale ta "instytucja" głosi ideę trzech postaw, które mają poskramiać ciało i "uświęcać" duszę, to są: post, modlitwa i jałmużna. Te trzy postawy są formą wyrzeczenia, czyli kościół nakazuje nam "świętość" przez wyrzeczenia. I w tym miejscu brakuje mi logiki, gdyż nie można pokonywać słabości ciała przez jeszcze większe jego osłabianie.
Dlatego "wolny wybór" rozumiem jako możliwość życia w "umiarze", czyli tak, aby nawet "pokusa" była zawsze lekcją, która w rezultacie przyniesie nam korzyść.

wtorek, 1 kwietnia 2014

OCENA A OSĄD.

Człowiek z natury swojej (wyposażony jest w logiczny rozum) wszystko co poznaje poddaje ocenie. Niestety, wypracował niezbyt jasne kryteria tych ocen, bo ograniczył się tak naprawdę do dwóch słów: "dobre" i "złe". Stąd wzięły się wszelkie złe doświadczenia, ponieważ biorąc pod uwagę "złą" ocenę, człowiek poszedł w kierunku osądzania, w kategoriach potępienia. To co złe, człowiek odrzuca w całości, nie dając już żadnej możliwości głębszego zbadania sprawy. A właśnie brak dogłębnej analizy powoduje, że podejmujemy błędne decyzje i ponosimy ich negatywne skutki. Z powyższego wynika, że idea "opatrzności bożej" jest obarczona "błędem człowieka", gdyż bez wnikliwej analizy otoczenia, kapłani zaczęli nie oceniać a potępiać, a to z kolei odbiło się negatywnie na "wizerunku boga".
Odkąd jestem osobą bezwyznaniową poddaje wszystko ocenie, lecz wystrzegam się osądów, gdyż uważam, że nie jestem uprawniony do potępiania kogokolwiek lub czegokolwiek.