Obywatele naszego państwa pełną
parą wkraczają w „maraton” wyborczy, gdyż za miesiąc wybory do Parlamentu
Europejskiego, jesienią wybory samorządowe, na wiosnę przyszłego roku wybory
prezydenckie, a tuż po nich, jesienią wybory do polskiego parlamentu. Chciałem
w kontekście tych wszystkich wydarzeń zwrócić uwagę na jeden aspekt. Otóż, na
wpływ środków masowego przekazu na kwestię wolnego wyboru wyborców. Pod koniec
każdej kampanii wyborczej media instruują wyborców, jak głosować. I tu pojawia
się wszechobecna manipulacja, która polega na tym, że wszyscy instruują
wyborców jak oddać głos ważny. A przecież w dobrze rozumianym pojęciu
demokracji wyrazem naszej postawy wobec aktualnej sytuacji państwa jest również
możliwość oddania głosu nieważnego. Dlaczego ten aspekt się pomija lub mówi się
o nim w kilkusekundowym fleszu? Otóż, dotyczy to samego systemu wyborczego w
Polsce. Jeżeli wszyscy wokół namawiają do oddania głosu ważnego, to wyborcy zawsze
powołają nowe ciało, np. parlament nawet przy 20% frekwencji. Jeżeli natomiast
media rzeczywiście były by obiektywne w opisywaniu otaczającej nas rzeczywistości,
to informowałby społeczeństwo o możliwości, jak ja to nazywam „buntu
wyborczego”, który polegałby właśnie na oddawaniu głosów nieważnych, co mogłoby
spowodować, że żaden komitet wyborczy nie przekroczyłby 3% progu wyborczego, o
którym mówi Kodeks Wyborczy na wypadek, gdyby żaden komitet wyborczy nie
przekroczył 5% progu wyborczego i w ten sposób wyborcy mogliby dać wyraz
swojego niezadowolenia z obecnej polityki państwa. Był by to historyczny
precedens na skalę światową, bo nawet Konstytucja RP nie jest przygotowana na
taki wariant.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz