W dniu dzisiejszym kościół w
osobie papieża Franciszka wprowadził w poczet „świętych” dwóch nieżyjących
papieży. Czego to jest przykład? Otóż tego, że można zamknąć się w luksusie
pałacu apostolskiego w Watykanie, głosić wzniosłe słowa oraz czynić liczne
gesty, aby w końcu inni nazwali to świadectwem „świętości”. A ja swoją
„świętość” rozumiem jako każdą chwilę, której nie straciłem dla życia w
kłamstwie, co w konsekwencji przynosiłoby straty mojemu otoczeniu. Staram się z
szacunkiem podchodzić do każdej osoby, która staje na mojej drodze i jak tylko
mam możliwości wesprzeć w różnej formie. Nie potrzebuję mediów do tego by
twierdzić publicznie, że mam rację. Jeżeli tym, co robię kogoś przekonam, to w
moim sercu zapala się kolejny płomień z nadzieją, że będzie to wielkie światło,
które właśnie nazywam „świętością”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz