czwartek, 1 maja 2014

CZY WIĘKSZOŚĆ MA ZAWSZE RACJĘ?



W małych społecznościach łatwiej jest dojść do konsensusu, czyli podjąć decyzję, która dotyczy wszystkich, ale nikomu nie przynosi strat. Sytuacja ta zmienia się, gdy w grę wchodzi duża społeczność, taka jak państwo. Jak rozstrzygać sprawy, aby nikt w danym państwie nie poczuł się pokrzywdzony? Rozwiązanie tkwi w predyspozycjach poszczególnych jednostek, i wystarczy, aby skorzystać z zasady podobieństw, aby te predyspozycje połączyć w mniejsze społeczności, aby te z kolei mogły na bazie własnej specyfiki szukać jak najlepszych rozwiązań dla wszystkich takich grup. Sedno jednak kryje się w tym, aby żadna poszczególna grupa nie pomijała pozostałych w poszukiwaniu konsensusu. Dzisiaj chcemy decydować o wszystkim, niekiedy nie mając zielonego pojęcia, o czym chcemy decydować. Takie decyzje podejmujemy na forum pod postacią np. referendum. I jakie skutki osiągamy? Otóż większość decydując o własnych potrzebach całkowicie dyskryminuje potrzeby mniejszości. Czy na takiej płaszczyźnie możemy mówić o porozumieniu społecznym? Dlatego uważam, że większość ma dopiero wtedy rację, kiedy żadna mniejszość, decyzją większości nie czuje się poszkodowana. Ktoś zapyta: ale to nie jest takie proste? Tak, ale tylko dlatego, że dzisiaj większość ludzi w danej społeczności nie zna swoich predyspozycji, a publicznie czyni z siebie „omnibusów”, i tym samym sieje zamęt wśród tych, którzy chcą racjonalnie i z pożytkiem dla ogółu szukać jak najlepszych rozwiązań.

4 komentarze:

  1. Witam!
    Bardzo chciałbym, by miał pan rację, niestety interesów niektórych mniejszości nie da się pogodzić w żaden sposób, a niekiedy nie można znaleźć kompromisu. Przykładowo: nie ma kompromisu między poglądami przeciwników Unii Europejskiej i zwolenników federalizacji unii.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za ten konstruktywny komentarz. Panie Allanie, już Panu odpowiadam dlaczego nie można osiągnąć takiego kompromisu? Ponieważ wszyscy podpierają się różnymi definicjami pojęć: "unia" i "federacje". Niestety od długiego już czasu ludzie nie mogą dojść do porozumienia, gdyż każdy wypowiada się przez pryzmat innej definicji tego samego pojęcia. Wystarczy przyjąć wspólnie jedną i tę samą definicję pojęcia i na bazie tego pojęcia szukać dalszych rozwiązań zagadnienia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Być może, lecz problem pojawia się w tym przypadku jeżeli zjawią się w dyskusji zwolennicy izolacjonizmu. Nie chciałbym jednak skupiać się na hipotetycznej sytuacji, lecz wydaje mi się, że niezależnie od tego jak sprawiedliwego systemu by nie wymyślić zawsze znajdzie się grupa niezadowolona, której nie zadowolą żadne kompromisy. Czysty ludzki egoizm.

    OdpowiedzUsuń
  4. Allanie i znowu muszę Ci przyznać rację, ale dlatego wymyślono demokrację, żeby o wszystkim decydowała większość, tyle tyko, że dla mnie w demokracji chodzi o to, by większość nie dyskryminowała żadnej mniejszości, nawet tej niezadowolonej. I w tym tkwi potężny wysiłek ze strony większości.

    OdpowiedzUsuń