sobota, 3 maja 2014

KONSTYTUCJA FUNDAMENTEM NA GLINIANYCH NOGACH.



Każde demokratyczne państwo musi przyjąć podstawowe zasady swojego funkcjonowania. W Polsce wyrazem tego jest Konstytucja, która określa zasady społeczno-gospodarcze naszego państwa. Ta Ustawa Zasadnicza powinna zapewnić wszystkim obywatelom pomyślny rozwój. Jak naprawdę jest z naszą Konstytucją? Jak zwykle, posłużę się przykładem: z moich analiz wynika, że Konstytucja weszła w życie w dniu 17.10.1997 roku, a Konkordat zaczął obowiązywać dopiero w dniu 25.04.1998 roku. Czyli w Konstytucji jest odniesienie do nie ratyfikowanej umowy międzynarodowej, tzn. w Konstytucji powoływano się na prawo, które nie obowiązywało. Uważam, że przez 190 dni relacje państwo-kościół były na wyrost umocowane prawnie, jednak według obu stron wszystko było w porządku. Oczywiście prawnicy podeprą się innymi, obowiązującymi przepisami dotyczącymi stosunków państwo-kościół, gdyż nie może istnieć tzw. próżnia prawna, ale zadaję pytanie: czy wszystkie te ustawy odpowiadały zapisom Konkordatu, który nie jako miał uporządkować stosunki państwo-kościół? Jeżeli te ustawy nie odbiegały od zapisów Konkordatu, to po co w ogóle podpisywano, a następnie ratyfikowano Konkordat? Myślę, że na tym przykładzie widać prawdziwe oblicze stosunków państwo-kościół w Polsce, które odsłania całkowite uzależnienie się państwa od kościoła, gdyż widać wyraźnie, że zapis Konstytucji wymusił na parlamencie i prezydencie ratyfikację Konkordatu. W tym miejscu odwołam się do pierwszego zdania mojego postu i zapytam, czy to rzeczywiście jest „demokratyczne” państwo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz