Odkąd człowiek w swoim rozwoju
cywilizacyjnym zaczął gromadzić nadwyżki produktów i towarów, które zbierał lub
produkował, rozpoczęła się era wojen, bo, po co się wysilać skoro można siłą
zabrać innemu. W tym procesie istotną rolę odgrywa tzw. „słaby punkt”
przeciwnika. I tak przez wieki doskonalono techniki wojskowe, które oprócz
strategii na polu walki kładły duży nacisk na wywiad, który miał pozyskiwać
informacje o słabych punktach przeciwnika. Wiemy z historii, że nawet nieliczna
armia pokonywała o wiele silniejszych, wystarczyło znaleźć „piętę achillesową”
wroga i z znienacka uderzyć i zwyciężyć. Dlaczego jednak metody wojskowe
przeniesiono na zwykłe relacje międzyludzkie? Otóż, człowiek nie potrafi
wykorzystywać swoich indywidualnych predyspozycji dla dobra ogółu, tylko
wykorzystuje je przeciwko innym, by łatwiej zaspokoić swoje potrzeby. W naturze
występuje różnorodność, więc niektórzy szukają tylko „słabych punktów”, by je
wykorzystać do własnych celów. A wystarczyłoby szukać we wszystkim tzw.
„mocnych stron” i wykorzystywać je dla dobra jak największej liczby jednostek.
Dlaczego to jest tylko teorią? Ponieważ taki proces wymaga wysiłku
intelektualnego i fizycznego, a do tego jakoś człowiek nie jest skory. Szukamy
odpowiedzi na takie pytanie jak: dlaczego tyle zła wokół? A sami chcemy tylko
to zło dostrzegać, bo łatwiej i prościej. Więc cóż trzeba zrobić, aby takich
pytań już nie było? Odpowiedź jest w Tobie, drogi Czytelniku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz