piątek, 6 czerwca 2014

ODKRYŁEM PERPETUUM MOBILE.



Rozważając naturę, czyli istotę człowieka w kontekście jego śmierci i ciągłego pytania: co po śmierci, odkryłem poszukiwane od wieków perpetuum mobile. Człowiek skupił się w swoich poszukiwaniach na dążeniu do skonstruowania maszyny, która raz uruchomiona nie przestaje działać, ale problem tkwi w tym, że człowiek szuka tego po za sobą, a ja odkryłem, że to człowiek sam w sobie jest perpetuum mobile. Jak to możliwe? Otóż, trzeba do tej kwestii podejść od zagadnienia śmierci, czyli dla nas rozumianego końca. Jeżeli przyjmiemy tezę, że człowiek jest energią, a chyba nie trudno to stwierdzić, to po śmierci człowieka ta energia uwalnia się z obumarłego ciała i zasila „energetyczny akumulator”, z którego energii korzystają ci, co kreują nowe pokolenie. Wiemy, że do stosunku seksualnego też jest potrzebny spory zasób energii. Do zapłodnienia jajeczka kobiety plemnik potrzebuje sporo energii, i jeżeli już dojdzie do zapłodnienia, poczęty embrion zasilony jest w energię potrzebną do rozwoju, do narodzin i tak, aż do śmierci. Chyba nie trudno zauważyć, że jest to niekończący się proces, który cały czas opiera się na tej samej energii, czyli z odwagą twierdzę, że jest to perpetuum mobile.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz